chwili, na tle słonecznem głównego portalu, ukazała się młoda kobieta, wsparta na ramieniu ojca.
I dziś robiła wrażenie cacka, prześlicznego cacka, w śnieżnej szacie, z wieńcem pomarańczowym na głowie.
Stała przez chwilę na progu świątyni, a za pierwszym jej krokiem ku nawie, organy, potężnym swym głosem metalowym, obwieściły wejście oblubienicy.
Z głową spuszczoną, lecz wcale niezawstydzona, posuwała się lekkim krokiem. Wydawała się trochę wzruszoną, śliczną, czarującą miniaturką narzeczonej. Kobiety uśmiechały się i szeptały, gdy przechodziła. Mężczyźni uznawali, iż jest „cudowną“, „prześliczną“. Pan Walter prowadził córkę z przesadną powagą, blady cokolwiek, z oczyma przesłoniętemi złotymi okularami.
Za nimi cztery druchny — wszystkie w różowej gazie i wszystkie piękne, stanowiły dwór tej lalkowatej królewny. Drużbowie zaś, dobrani znakomicie co do powierzchowności, szli równym krokiem, jakby wyuczeni przez mistrza tańców.
Za nimi pani Walter, wsparta na ramieniu ojca drugiego zięcia, siedmdziesięcio-dwuletniego hrabiego de Latour-Yvelin. Trudno było powiedzieć, że idzie; wlokła się raczej do ołta-
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/559
Ta strona została skorygowana.