rza, bliska omdlenia. Widać było, że nogi jej przylepiają się do marmurowej posadzki, że odmawiają posłuszeństwa, że serce bijące w jej piersi, podobne jest do ptaka, pragnącego wyrwać się z zamykającej go klatki.
Zeszczuplała ogromnie, a włosy, pokryte szronem, jeszcze bardziej uwydatniały chudość i bladość jej policzków.
Patrzyła wprost przed siebie, nie chcąc widocznie spotkać się z niczyim wzrokiem, nie chcąc może myśleć o tem, co ją dręczyło tak okrutnie. Następnie zjawił się Jerzy Du Roy, prowadzony przez jakąś nieznaną matronę.
Szedł z głową do góry, nie patrząc na obecnych. Spojrzenie miał twarde, brwi nieco ściągnięte. Wąsik zdradzał pewne wzburzenie. Uznano go za bardzo pięknego. Postawę miał dumną, kształty wysmukłe, nogę jakby wyrzeźbioną. Frak leżał znakomicie, a na klapie jego niby kropla krwi, czerwienił się skrawek Legii honorowej.
Za narzeczonym postępowała rodzina: Róża wsparta na ramieniu senatora Risolin, zamężna już od sześciu tygodni i mąż jej hrabia de Latour Yvelin, prowadzący wice-hrabinę de Percemur.
Teraz zaczęła się dziwaczna procesya sprzymierzeńców lub przyjaciół Jerzego, przedstawionych przez niego nowej rodzinie — ludzi zna-
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/560
Ta strona została skorygowana.