jest moim kochankiem! Związek, który teraz błogosławicie, jest bezeceństwem.
— Jakże biedna matka jest wzruszona — odezwało się z współczuciem kilka kobiet.
— Jesteście wybrańcami tej ziemi — deklamował biskup — należąc do ludzi najszczęśliwszych, najbogatszych i najbardziej szanowanych. Ty, panie, który górujesz nad innymi zdolnościami, talentem pisarskim, ty, który oświecasz, nauczasz, kierujesz ludem, ty, panie, masz do spełnienia piękną misyę, powinieneś świecić przykładem!...
Du Roy słuchał tych słów, pijany radością. Oto prałat Kościoła rzymskiego przemawia do niego w ten sposób! A za nim, za jego plecami cały tłum ludzi znakomitych, zebranych dla niego! Zdało mu się, iż siła jakaś podnosi go, pcha naprzód. On stał się teraz panem świata, on, syn dwojga biednych chłopków z Canteleu.
Ujrzał ich nagle w biednej karczemce, położonej na szczycie pagórka, nad doliną Rouen. Ujrzał nagle tego ojca i tę matkę, podającą kufelki przybyłym wieśniakom. Odziedziczywszy majątek po Vaudrec’u, posłał im pięć tysięcy franków, teraz poszle im pięćdziesiąt. Kupią sobie maleńką posiadłość. Będą szczęśliwi, zadowoleni.
Biskup skończył przemowę. Ksiądz przybrany w złocistą stułę, wstępował na stopnie
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/563
Ta strona została skorygowana.