Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/62

Ta strona została przepisana.

I wrócił znowu do okna. Oparł się o jego kratą w chwili, gdy pociąg wybiegał z czeluści tunelu, dysząc i hucząc straszliwie. Pędził tam, daleko, przez pola i łany, w stroną morza. I w sercu Jerzego ozwała się dawna jakaś nuta — wspomnienie rodziców.
Sznur tych wagonów przebiegać będzie zaledwie o kilka wiorst od ich domu. Widział w tej chwili ich domek; domek taki mały, zbudowany na samym szczycie góry, wznoszącej się ponad Rouen i niezmierzoną doliną Sekwany, tuz przy wejściu do wioski Canteleu.
Rodzice jego trzymali maleńki szynczek, rodzaj oberży, do której uczęszczali w niedzielą mieszczanie z przedmieścia. Oberża nosiła nazwą: Belle Vue. Z syna chcieli zrobić pana i posłali go do szkół, a gdy po ukończeniu studyów, nie otrzymawszy patentu, wstąpił do służby wojskowej, myśleli, że zostanie oficerem, pułkownikiem lub nawet generałem. Nie wysłuż żywszy jednak pięciu lat, znudzony swym zawodem, rzucił go, marząc o zrobieniu karyery w Paryżu. Pojechał do stolicy, mimo próśb ojca i matki, którzy widząc już rozwiane nadzieje, pragnęli jedynaka zatrzymać przy sobie. Jerzy jednak wierzył w świetną przyszłość. Widział już swoje tryumfy, nie rozumiejąc je-