szczały teraz, oblane białą jasnością słońca. Na prawo, w oddali, dostrzedz było można pagórki d’Argenteuil i strzelające w obłoki młyny d’Orgemont, spowite leciuchną, niebieskawą mgłą, co, niby powiewna i przeźroczysta gaza, przesłaniała lekko horyzont.
Duroy patrzał przez chwilą na oddaloną wioską, potem mruknął:
— Jakby tam było dobrze w taki dzień, jak dzisiaj!
Potem zastanowił się, że trzeba pracować i to zaraz, natychmiast; a oprócz tego, trzeba posłać zawiadomienie do biura, iż jest chory, a synowi stróża dać za odniesienie listu aż dziesięć sous.
Usiadł przed stołem, umaczał pióro, oparł czoło na dłoni i zaczął zbierać myśli. Napróżno jednak. Nic mu nie przychodziło, na myśl!
Nie stracił jednak odwagi. Myślał.
— No, nie mam wprawy. To takie rzemiosło, jak i inne, trzeba się go wyuczyć. Na pierwszy raz muszą mi dopomódz. Pójdę do Forestiera, on ułoży mi cały artykuł w dziesięć minut.
Tak myśląc, ubrał się.
Zbiegłszy ze schodów, pomyślał, iż zawcześnie jeszcze iść do przyjaciela, który pewnie sypia długo. Zaczął się więc powoli przechadzać po bulwarze.
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/65
Ta strona została skorygowana.