Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/66

Ta strona została przepisana.

Nie było jeszcze godziny dziewiątej, gdy znalazł się w parku Monceaux, pełnym świeżości i woni porannej.
Usiadł na ławce i począł marzyć. Jakiś elegancki młodzieniec przechadzał się po alei. Chodził tam i napowrót, wyczekując prawdopodobnie kochanki.
Nareszcie się zjawiła, osłonięta gęstą woalką. Uścisnęli sobie ręce i zwrócili w inną stronę.
Gwałtowna potrzeba miłości opanowała teraz Jerzego — potrzeba miłości eleganckiej, wonnej, delikatnej. Wstał i szedł przed siebie, myśląc o Forestierze.
— Tamten, to dopiero miał szczęście!
Doszedł do drzwi domu przyjaciela w chwili, gdy ten właśnie wychodził.
— Ty, tutaj? o tej porze? Czy chciałeś czegoś odemnie?
Duroy, przerażony tem nagłem spotkaniem, zaczął jąkać:
— Bo widzisz... otóż... nie mogę dojść do końca z moim artykułem. Wiesz, z tym artykułem zamówionym przez pana Waltera, o Algierze. Nic to dziwnego, nie pisałem jeszcze nigdy. Do tego, jak i do czego innego, potrzeba przecież wprawy. Ja się nauczę prędko, jestem pewny, ale teraz, na początek, nie wiem jak się