piersiach rękami — czekali na swoją kolej. Za nimi, przy wielkim stole, woźny biurowy sortował przyniesione dzienniki. Wszystko to razem robiło wrażenie znakomite, mogące imponować przybyszowi. Wszyscy byli umundurowani, szykowni, poważni, jak przystało personalowi w przedpokoju wielkiej redakcyi.
Duroy zapytał:
— Czy mogę widzieć się z panem Walterem?
Woźny odparł:
— Pan redaktor ma konferencyę. Może pan będzie łaskaw zaczekać — i wskazał na poczekalny salon, napełniony już licznymi interesantami.
Były tu różne powagi, w orderach, a także ludzie nędznego wyglądu, zapięci pod samą szyję, w tużurkach poplamionych, na których plamy ułożyły się w rodzaj karty geograficznej.
W tłumie tym dostrzedz można było także trzy kobiety. Jedna z nich, uśmiechnięta, piękna, strojna, miała minę kokotki. Druga, o twarzy tragicznej, pomarszczonej, mimo, iż nosiła strój wytworny, poważny, miała jednakże w całej swej powierzchowności coś nienaturalnego, sztucznego, coś, co cechuje zwykle wszystkie byłe artystki: jakąś fałszywą młodość, podobną do zwietrzałej miłości.
Trzecia kobieta, w żałobie, siedziała w ką-
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/79
Ta strona została skorygowana.