ciku i wyglądała na wdowę nieszczęśliwą. Duroy przypuszczał nawet, że przyszła tu z prośbą o jałmużnę.
Upłynęło ze dwadzieścia minut i nikt jeszcze nie został dopuszczonym do redaktora.
Wówczas Jerzemu strzeliła do głowy myśl i wrócił do woźnego.
— Pan Walter naznaczył mi widzenie na godzinę trzecią — powiedział. — W każdym razie chciałbym wiedzieć, czy jest w redakcyi mój przyjaciel, pan Forestier?
Otworzono mu zaraz drzwi do korytarza, prowadzącego do sali, w której, przy wielkim stole, pisało czterech mężczyzn.
Forestier, stojąc przy kominku, bawił się bilboquetem. Był on w tej grze bardzo zręczny i olbrzymią, bukszpanową kulę osadzał zawsze na cienkiej, drewnianej pałeczce. Rachował: „Dwadzieścia dwa, dwadzieścia trzy, dwadzieścia cztery, dwadzieścia pięć.“
Duroy dorzucił:
— Dwadzieścia sześć.
Przyjaciel, nie zaprzestając zabawy, podniósł na niego oczy.
— A jesteś? to dobrze! Wczoraj zrobiłem z kolei pięćdziesiąt siedm rzutów. Jeden tylko Saint-Potin mógłby ze mną walczyć o lepsze. Czy widziałeś redaktora? Nie znam nic zabawniejszego nad obserwowanie tego niezdary Nor-
Strona:PL G de Maupassant Piękny chłopiec.djvu/80
Ta strona została skorygowana.