łóżku, głębokim fotelom, charakter zarazem rycerski i wiejski, w ogólności bardzo miły.
— Och! jakie to piękne — rzekła pani Rosemilly, poważniejąc nagle za wejściem do tego pokoju.
Podoba się pani? — spytał Jan.
— Ogromnie.
— Nawet pani nie wie, jak bardzo mnie to cieszy.
Przez sekundę patrzyli sobie w oczy z wyrazem czułości i zaufania.
Była jednak trochę zmieszana, lekko skrępowana w tym pokoju, mającym jej wkrótce służyć za łożnicę małżeńską. Wchodząc, zauważyła odrazu łoże bardzo szerokie, prawdziwe łoże małżeńskie, wybrane przez Rolandową, która widocznie przewidywała i życzyła sobie rychłego ożenku syna a ta przezorność matki była jej przyjemną, zdawała się mówić, że oczekują ją w rodzinie.
Gdy znów powrócili do salonu, Jan nagle roztworzył drzwi po lewej i oczom ich odsłoniła się duża jadalnia, krągła, o trzech oknach, oświetlona latarkami japońskiemi. Matka i syn zużytkowali tu całą fantazję, do jakiej tylko byli zdolni. Pokój ten o meblach bambusowych, pełen figurek z porcelany zwykłej i chińskiej, jedwabnych draperji w złote rzuty, o portjerach ze szklanych pereł, czyniących wrażenie kropel wody, o masie wachlarzy, przytwierdzonych do ścian, dla podtrzymywania dekoracji, pełen ekranów, szabel, masek, żórawi zrobionych z prawdziwych piór, całego mnóstwa drobiazgów z porcelany, drzewa, papieru, kości słoniowej, perłowej masy i bronzu, czynił wrażenie czegoś pretensjonalnego a sztucznego, wywołanego przez niezręczne ręce i oczy
Strona:PL G de Maupassant Piotr i Jan.djvu/119
Ta strona została skorygowana.