Strona:PL G de Maupassant Piotr i Jan.djvu/13

Ta strona została skorygowana.

Rolandowa, licząca lat czterdzieści osiem, lecz nie wyglądająca na ten wiek, zdała się rozkoszować więcej od wszystkich tą przejażdżką na morzu i czarującym zachodem.
Jej kasztanowate włosy zaczynały z lekka siwieć. Miała wyraz twarzy pogodny i rozsądny, wyraz szczęśliwy i łagodny, sprawiający wrażenie sympatyczne. Podług określenia starszego syna, Piotra, znała ona wartość pieniędzy, co jej jednak nie przeszkadzało zaznawać czaru marzeń. Lubiła lekturę, powieści i poezje, nie dla ich wartości artystycznej, lecz dla marzeń czułych a melancholijnych, jakie w niej budziły. Wiersz, często banalny, często lichy, wprawiał w drżenie jej struny uczuciowe, jak mawiała, dając jej wrażenie jakby urzeczywistnienia pragnień tajemniczych. I chętnie poddawała się tym lekkim wzruszeniom, mącącym nieco jej duszę, utrzymywaną w porządku, niby księga rachunkowa.
Od przybycia do Havru widocznie się skłaniała do tuszy, co przydawało pewnej ociężałości jej postaci ongi bardzo gibkiej i smukłej.
Ta przejażdżka po morzu wprost ją zachwycała. Mąż jej, nie będąc człowiekiem złym, obchodził się z nią po grubiańsku, jak zwykli bez gniewu i nienawiści postępować rozmaici despotyczni sklepikarze, nie umiejący rozkazywać bez przekleństw. Wobec obcych panował nad sobą, lecz w domu wcale się nie krępował, przybierając maniery tyrana, pomimo, że z natury był tchórzem. Ona zaś, obawiając się krzyków, scen, zbytecznych wyjaśnień, stale ustępowała, nigdy niczego nie żądając; od długiego też czasu nie śmiała już prosić Rolanda, by ją zabrał na morze. Z radością przeto skorzysta-