Strona:PL G de Maupassant Piotr i Jan.djvu/60

Ta strona została skorygowana.
IV.

Sen ten, skąpany w szampanie i likierach, niewątpliwie go ukoił i uspokoił, gdyż zbudził się w nastroju duszy bardzo życzliwym. Ubierając się, przypomniał, ważył, oceniał uczucia szarpiące nim poprzedniego wieczoru, usiłując odnaleźć, zanalizować ściśle i dokładnie przyczyny istotne, tajemne, przyczyny osobiste oddzielić od przyczyn bezwzględnych.
Bardzo możliwe, że ta dziewka z piwiarni wpadła na myśl nikczemną, prawdziwą myśl prostytutki, dowiedziawszy się, że tylko jeden syn został spadkobiercą człowieka obcego; wiadomo jednak, że podobne istoty zawsze mają jakieś podejrzenia, bez najmniejszego uzasadnienia, rzucając się na wszystkie kobiety uczciwe. Wszak wiadomo, że mówiąc o nich, stale lżą, przeklinają, oczerniają każdą, która uchodzi za nieskazitelną? Ilekroć wymienia się w ich obecności kobietę bez skazy, wpadają w gniew, jakby im tym wyrządzano Krzywdę, wołając: — “Ach, już my dobrze znamy te mężatki uczciwe! Mają więcej kochanków niż my, tylko, że umieją to ukrywać, obłudnice. Ach, już my to znamy”
W każdym innym wypadku nie byłby zrozumiał, ani uważał za możliwe podobne podejrzenie, tyczące jego biednej matki, tak dobrej, tak prostej, tak czcigodnej. Teraz jednak miał duszę zamąconą tym rozczynem zazdrości, co w nim fermentuje. Jego umysł przedrażniony, czatujący niejako, wbrew jego woli, na wszystko, mogące zaszkodzić bratu, zasugestjonowało prawdopodobnie te myśli ohydne kelnerce z piwiarni, która nie byłaby może nawet wpadła na takie podejrzenia. Bardzo możliwe, że to