Inny jakiś statek podążał za pierwszym, olbrzymi i tajemniczy. To okręt angielski, wracający z Indji.
Widział ich jeszcze kilka, wyłaniających się jeden po drugim z mroków nieprzebitych. Później, nic mogąc już dłużej znosić wilgotnej mgły, Piotr skierował się ku miastu. Było mu tak zimno, że wstąpił do kawiarni majtków, napić się grogu. Gorąca, pieprzna wódka, rozpaliwszy mu gardło i żołądek. znów przywróciła mu trochę nadziei.
A może się myli? Wszak zna ją tak dobrze, tę swoją fantazję bezrozumną! Najpewniej się myli. Gromadził dowody, jak się gromadzi materjał dowodowy przeciw niewinnemu, którego tak łatwo przecież skazać, jeśli się go chce uważać za winnego. Gdy się wyśpi, wszystko przedstawi mu się zgoła odmiennie. Wrócił więc do domu, by się położyć i siłą woli zmusił się do zaśnięcia.
Jednakowoż ciało jego zdrętwiało zaledwie na godzinę lub dwie w śnie niespokojnym. Zbudziwszy się w ciemności swego, pokoju gorącego i dusznego, uczuł odnowa, zanim jeszcze myśl jakaś mogła się w nim rozświetlić — uczuł odnowa ten ucisk bolesny, to zgnębienie duszy, ciążące nad naszym snem, w który zapadliśmy w trosce. Jakoby nieszczęście, musnąwszy nas tylko wieczorem, podczas spoczynku nocnego, wśliznęło się do naszego ciała, męcząc je i wycieńczając, jak gorączka. Raptownie odżyła w nim pamięć; zerwał się z pościeli i siadł na łóżku.