Strona:PL G de Maupassant Piotr i Jan.djvu/86

Ta strona została skorygowana.

do magazynów. Niektórzy coś nucili, bezwiednie radując się dniem słonecznym.
Pasażerowie wsiadali już na statek, mający odpłynąć do Trouville. Piotr usiadł na samym przodzie, na ławie drewnianej.
Zadawał sobie pytania:
— Czy ją zaniepokoiło moje pytanie co do minaturki, czy tylko zdziwiło? Czy zarzuciła ten portrecik, czy schowała? Wie też, gdzie on jest, czy nie? Jeśli go ukryła, to czemu?
I umysł jego, ustawicznie postępując do wniosku do wniosku, doszedł do konkluzji takiej:
— Portrecik ów, portrecik przyjaciela, kochanka był w salonie, widoczny dla wszystkich aż do chwili, gdy kobieta, matka, spostrzegła pierwsza, zanim jeszcze ktokolwiek mógł był zauważyć, że portrecik ten podobny jest do jej syna. Niewątpliwie musiała już od dawna śledzić za tym podobieństwem, a odkrywszy je, zauważywszy, zrozumiała, że wszyscy muszą pewnego dnia również zauważyć to podobieństwo... I wtedy, któregoś wieczora zabrała groźną miniaturkę, a nie śmiejąc jej zniszczyć, ukryła.
Teraz przypomniał sobie dokładnie, że miniaturka ta zniknęła już dawno, na długi czas przed ich wyjazdem z Paryża! Zniknęła, pomyślał, gdy Janowi zaczęły rość wąsy, czyniąc go uderzająca podobnym do młodego człowieka, jasnowłosego uśmiechającego się z ramek miniaturki.
Ruch odbijającego statku zmącił mu myśli i rozprószył! Wstał tedy ze swego miejsca i zaczął się przyglądać morzu.
Statek spacerowy, wypłynąwszy Z przystani zwrócił się na lewo, dysząc, świszcząc, chybocząc się,