przechwalali się, że pod każdym względem czują się młodszymi od zdenerwowanych zdechlaczków młodej generacji.
Rocdiane, potomek dobrej rasy, bywający we wszystkich salonach, mimo rozmaitych trochę podejrzanych intryżek pieniężnych, co zdaniem Bertina było dość zrozumiałe ze względu na całą atmosferę intrygi, w jakiej upływało mu życie; człowiek żonaty, separowany od żony, która mu wypłacała stałą rentę, nadto administrator banków belgijskich i portugalskich, wysoko nosił swą energiczną głowę Don Kiszota i lekko przyćmiony honor gentlemana do wszystkiego, od czasu do czasu oczyszczającego krew w pojedynku.
Hrabia de Lauda, poczciwy kolos, dumny ze swej postawy i silnych bar, jakkolwiek żonaty i ojciec dwojga dzieci, z wielkim tylko trudem zdecydował się na spożywanie trzech obiadów tygodniowo w kółku rodzinnem; poza tem przesiadywał w klubie, w gronie przyjaciół, spędziwszy wpierw parę godzin w sali fechtunku.
— Klub jest rodziną — mawiał do tych, którzy jej sobie jeszcze nie stworzyli, tych, którzy jej nigdy nie stworzą, wreszcie tych, którzy się znudzili na łonie swej własnej.
Rozmowa, zapoczątkowana, rozdziałem o kobietach, płynęła wartkim tokiem anegdotycznych wspomnień, przechwałek, dochodząc do niedyskretnych konfidencyj.
Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/102
Ta strona została przepisana.