bierały ten sam akcent, tę samą intonację, że często nie odgadywał, która z nich mówi. I w istocie, podobieństwo głosu było tak uderzające, że służba na zlecenie hrabiny odpowiadała: — Dobrze, proszę panienki, Anetce zaś: — Dobrze, jaśnie pani.
Naśladując się dla zabawy, do tego stopnia utożsamiły swe gesty i ruchy, że nawet hrabia de Guilleroy widząc jedną lub drugą w głębi przyćmionego salonu, pytał: — To ty Anetko, czy mateczka?
Z tego podobieństwa naturalnego i wytworzonego, istotnego i sztucznego, zrodziła się w sercu i umyśle malarza impresja dziwna sobowtóra, istoty dawnej i nowej, bardzo znanej i prawie obcej, dwóch ciał stworzonych podług tego samego modelu, jednej i tej samej kobiety odmłodzonej, będącej ciągiem dalszym, a równocześnie tą samą co ongi. I żył obok nich, rozdwojony, pełen niepokoju, czując dla matki namiętność odnowa rozbudzoną, a dla córki nieznane jakieś uczucie tkliwości.
Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/146
Ta strona została przepisana.