leżytej odległości, tuż naprzeciw zwierciadła, zaczął się gimnastykować, oglądając w lustrze swe odbicie.
W rozmaitych klubach sławny był ze swej siły, jak później w salonach ze swej urody. Teraz wiek dawał mu się już we znaki, czynił go ociężałym. Rosły, o szerokich barkach i pełnej piersi, miał już nieco wydatny brzuch, pomimo że codziennie się fechtował i zapamiętale jeździł konno. Głowa dotąd przykuwała, piękna jak niegdyś, jakkolwiek w innym rodzaju. Włos siwy, gęsty i krótki ożywiały oczy czarne, płomienne pod gęstą siwą brwią. Wąs silny starego żołnierza pozostał całkiem prawie ciemny, nadając twarzy wyraz energji i dumy.
Stojąc przed zwierciadłem, w postawie żołnierskiej, wyprostowany jak struna, muszkularnem ramieniem zwolna zataczał kręgi obydwoma ciężarkami, z zadowoleniem oglądając w zwierciadle te ruchy spokojne i potężne.
Nagle, w głębi zwierciadła, odbijającego całą pracownię, ujrzał poruszającą się portjerę, poczem ukazała się głowa kobieca, sama tylko głowa, ciekawie go obserwująca. A głos poza nim spytał:
— W domu?
— W domu odparł, odwracając głowę. Rzucił ciężarki na dywan i z forsowną trochę zwinnością podbiegł ku drzwiom.
Weszła kobieta w jasnej toalecie. Uścisnęli sobie dłonie.
— Gimnastykowałeś się.
Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/15
Ta strona została przepisana.