Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/187

Ta strona została przepisana.

na twarzy, zdyszana, usiłując sprostać zręcznej i pewnej grze przeciwnika.
On, w białych flanelowych spodniach i takiejże koszuli, w białej czapce kształtu przyłbicy, z nieco wydatnym brzuchem, z zimną krwią czekał na piłkę, wykonywał rzut ściśle obliczony, chwytał piłkę i odrzucał, nie spiesząc się, nie goniąc, ze swobodną elegancją, uwagą i zręcznością zawodowego sportowca.
Anetka pierwsza ujrzała matkę i zawołała:
— Dzień dobry, mateczko. Zaczekaj minutkę, bo właśnie kończymy.
Ta chwilowa nieuwaga ją zgubiła. Piłka przeleciała obok niej błyskawicznie, nisko, niemal dotykając ziemi i wytoczyła się poza kwadrat.
Bertin krzyknął: zwycięstwo! Ona zaś, zdumiona, poczęła go obwiniać, że skorzystał z jej nieuwagi, gdy Juljo, przyzwyczajony do odnajdywania w krzewach piłek niby przepiórek zbłąkanych, rzucił się za ostatnią piłką, wciąż jeszcze toczącą się po trawie, delikatnie ujął ją w paszczę i przyniósł swej pani, machając ogonem.
Malarz przywitał hrabinę, lecz pragnąc co rychlej rozpocząć nową partję, i ożywiony grą, zadowolony ze swej gibkości, zaledwie jedno roztargnione spojrzenie rzucił na twarz, tak troskliwie dlań pielęgnowaną, pytając:
— Wszak droga hrabina pozwoli nam kontynuować grę? Jestem zgrzany i boję się przeziębić, bym nie dostał newralgji.