Bertin, przybywszy w porze obiadowej, na widok jej wykrzyknął:
— Wygląda pani olśniewająco!
A wykrzyk ten oblał ją niejako łagodną falą szczęścia.
Po obiedzie, hrabia przepadający za bilardem, zaproponował malarzowi partyjkę, a hrabina z córką przeszły również do sali bilardowej, gdzie podano czarną kawę.
Mężczyźni jeszcze grali, gdy (zameldowano księżnę, wobec czego wszyscy przeszli do salonu. Państwo Corbelle’owie weszli niemal równocześnie, ze łzami w głosie witając gospodynią. Przez parę minut zdawało się, że boleściwy ton ich słów, pobudzi wszystkich do płaczu; zwolna jednak, po wylewie czułości i pytań, rozmowa inny przybrała kierunek; głosy odzyskiwały stopniowo dźwięk naturalny, jak gdyby cień nieszczęścia zasępiający przed chwilą całe towarzystwo, nagle się był rozprószył.
Wówczas Bertin wstał i ująwszy Anetkę za rękę, ustawił ją pod portretem matki, na który padło światło reflektora i spytał:
— Czy to nie zdumiewające?
Księżna osłupiała, i jakby nieprzytomna powtarzała raz po raz:
— Boże czyż to możliwe Boże czyż to możliwe! Toż to istotne zmartwychwstanie! że też tego nie spostrzegłam odrazu! Och! moja maleńka Any, jakże cię odnajduję, ja, która cię tak doskonale znałam
Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/203
Ta strona została przepisana.