podówczas, w pierwszej żałobie, nie w drugiej, bo poprzednio już straciłaś ojca! Och! a teraz ta Anetka w czerni. Ależ to matka z przed laty, poprostu zmartwychwstała. Co za cud! Bez tego portretu, nikt nie byłby tego spostrzegł! Córka ogromnie jeszcze podobna do ciebie w rzeczywistości, ale jeszcze znacznie więcej podobna do tego portretu!
Zjawił się Musadieu, bo dowiedziawszy się o powrocie hrabiny, pragnął jeden z pierwszych wyrazić jej „gorące wyrazy współczucia“.
Nagle przerwał, ujrzawszy Anetkę stojącą pod portretem, w temsamem oświetleniu co obraz, i zdającą się być żywem odbiciem malowidła.
W najwyższem zdumieniu wykrzyknął:
— Dalibóg! to jedna z najbardziej zastanawiających rzeczy, jakie kiedykolwiek widziałem!
A Corbelle’owie przyłączający się zawsze do sądu większości, z zapałem trochę dyskretniejszym, kolejno dali wyraz swemu zdumieniu.
Serce hrabiny ściskało się stopniowo, jak gdyby wykrzyki zdumienia wszystkich tych ludzi, ból mu zadawały. W milczeniu przyglądała się córce, stojącej obok portretu, czując jak ogarnia ją zdenerwowanie szalone. Miała ochotę zawołać: Zamilknijcie nareszcie! Wiem dobrze, że do mnie podobna!
Przez całą resztę wieczoru pozostała melancholijną, znów tracąc ufność, odzyskaną po powrocie do Paryża.
Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/204
Ta strona została przepisana.