Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/211

Ta strona została przepisana.

samą naiwną hipokryzją, co męża, błagała go jednak o pomoc. Niegdyś, po śmierci ojca, a niedawno po śmierci matki, ulegała gwałtownym porywom nabożności, namiętnym uniesieniom, zbliżającym duszę do Tego, co nad nami czuwa i może dać pocieszenie.
I oto dzisiaj, wszedłszy do kościoła przypadkowo, uczuła nagle głęboką potrzebę modlitwy, i to modlitwy nie za kogoś lub o coś, lecz za siebie samą, jak onegdaj na grobie matki. Potrzebowała skądś pomocy i wzywała teraz Boga, jak rano wezwała była lekarza.
Długo pozostawała na kolanach w ciszy kościelnej, zakłócanej od czasu do czasu szelestem kroków. Nagle, jak gdyby zegar wybił w jej sercu godzinę oznaczoną, przypomniała sobie coś, wyjęła zegarek, zadrżała, widząc, że wskazówka zbliża się do czwartej i szybko wybiegła, by zabrać córkę, na którą Olivier zapewne już musi czekać.
Zastały artystę w pracowni, studjującego przed płótnem pozę kobiety zadumanej. Chciał odtworzyć wiernie, co widział kiedyś w parku Monceau przechadzając się z Anetką: biedną dziewczynę, zadumaną, z książką otwartą na kolanach. Wahał się długo, czy ma ją zrobić ładną czy brzydką? Brzydka miałaby może więcej ekspresji, pobudzałaby do myślenia, bardziej może wzruszała, zawierając więcej prawdy życiowej. Ładna będzie bardziej czarującą, pełną wdzięku, łatwiej wpadając w oczy.
Pragnienie zrobienia szkicu podług Anetki, rozstrzygnęło wątpliwości. „Zadumana“ będzie piękną,