do czasu odwracał się ku młodej dziewczynie, zatopionej w czytaniu.
Serce mu się ściskało, a palce drżały; sam nie wiedział, co robi, mieszając odcienie farb, tak głębokie wzruszenie ogarnęło go raptownie na widok tego zjawiska, cudem wskrzeszonego na temsamem miejscu po upływie lat dwunastu.
Skończyła właśnie czytać i patrzyła przed siebie.
Podszedłszy bliżej, dostrzegł w jej oczach dwie kropelki przeźrocze, które oderwawszy się od rzęs, spływały po policzkach. Zadrżał od stóp do głowy, w jednym z tych porywów uczucia, co to mężczyznę pozbawiają przytomności i zwracając się do hrabiny, szepnął:
— Boże, jakaż ona piękna!
Nagle osłupiał, na widok śmiertelnie bladej, konwulsyjnie drgającej twarzy pani de Guilleroy.
Swemi dużemi oczyma, w których widniało przerażenie, spoglądała na córkę i na niego.
Zbliżył się, pełen niepokoju, pytając:
— Co pani jest?
— Muszę z panem pomówić.
Wstała, szybko mówiąc do Anetki:
— Zaczekaj dziecino chwileczkę; muszę panu coś powiedzieć.
Spiesznie przeszła do saloniku sąsiedniego, służącego malarzowi za rodzaj poczekalni. Poszedł za nią, czując w głowie zamęt, nie pojmując, co się stało.
Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/213
Ta strona została przepisana.