Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/221

Ta strona została przepisana.

na czatach, przewiduje zdala niebezpieczeństwo, sygnalizuje je, zanim jeszcze istnieje. Czy jednak niebezpieczeństwo to będzie mogło istnieć jutro, pojutrze, za miesiąc? Na to właśnie szczere zapytanie, próbował szczerą znaleść odpowiedź. Istotnie, ta mała potrącała w nim instynkta czułości, ale instynkta te są u człowieka tak liczne, że nie należy utożsamiać groźnych z niewinnymi. Taksamo n. p. lubił ogromnie zwierzęta, zwłaszcza koty, a na widok ich jedwabistego futerka uczuwał zawsze chęć nieposkromioną, zmysłową, głaskania ich miękkiego falistego grzbietu i całowania elektryzującej sierści. Pociąg jaki czuł do tej młodej dziewczyny, podobny był mniej więcej do tych porywów mętnych a niewinnych, składających się na bezustanną i nieukojną wibrację nerwów ludzkich. Jego wzrok artysty i mężczyzny był oczarowany jej świeżością, tym rozkwitem pięknego, jasnego życia, bujnością młodości; a serce pełne wspomnień długotrwałego stosunku z hrabiną, odnajdując w nadzwyczajnem podobieństwie Anetki do matki, jakby zew jakiś uczuć dawnych, wzruszeń uśpionych od dłuższego czasu, zadrżało może pod wpływem nagłego ocknienia. Ocknienia? Czy tak? Czyżby tak było? Myśl ta go olśniła. Czuł się poprostu przebudzonym po śnie wieloletnim. Gdyby kochał tę małą, nie wiedząc o tem, doznawałby obok niej tego odmłodzenia całej istoty, doszczętnie przeobrażającego człowieka, z chwilą gdy zapala się w nim płomień nowy. Nie, dziecko to zdołało tylko rozdmuchać ogień dawny!