Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/246

Ta strona została przepisana.

ukojenia pocieszać się kruchą nadzieją, że może przecież się myli.
Och! nieraz będąc z nim sam na sam, zaledwie zdołała się powstrzymać od zapytania, prośby błagalnej, by jej wyznał wszystko, nie tając niczego. Wolałaby już wiedzieć i płakać pod ciosem pewnym, niż tak strasznie udręczać się wątpliwościami, nie mogąc czytać w tem sercu zamkniętem, w którem czuła potęgującą się miłość ku innej.
Serce to, droższe jej nad życie, nad którem czuwała, własną miłością podniecając i ożywiając w niem płomień od lat dwunastu, to serce, którego była tak pewną, że zdobyła je, podbiła ostatecznie, przywiązała namiętnie po koniec życia, wymknęło się jej oto przez fatalność niepojętą, straszliwą, potworną. Tak, zamknęło się dla niej momentalnie, z własną tajemnicą. Nie mogła już dotrzeć do niego serdecznem słówkiem, nie mogła oplatać go swą miłością, ni znaleźć w niem przytułku bezpiecznego, otwierającego się dla niej jednej. Na co zda się miłość, oddanie bez zastrzeżeń, gdy nagle człowiek, któremu złożyło się u stóp całe swe jestestwo, wszystko, wszystko, co się tylko miało na świecie, wymknie się oto, ponieważ inna twarz lepiej mu się podoba i w ciągu paru dni stanie się niemal obcym?
Obcym? On, Olivier? Mówił do niej jak dawniej, temi samemi słowami, tymsamym głosem i tonem. A przecież było między nimi coś nieprzezwyciężonego,