terjały o odcieniach delikatnych, harmonizujące z jej cerą, mogące jej więdnącej urodzie przydać wdzięku sztucznego, a równie zniewalającego jak uroda naturalna jej córki, niewątpliwie potrafiłaby być jednak bardziej pociągającą.
Znała tak doskonale działanie podniecających toalet wieczorowych i czar zmysłowy miękkich matinek, oszałamiających negliżów, które noszone podczas śniadania w gronie bliskich przyjaciół, pozwalają kobiecie przez połowę dnia roztaczać miękki powab zaperfumowanej sypialni, wnosić wrażenie całkiem uchwytne ciepła łóżka, dopiero co opuszczonego.
Co jednak może podjąć w tej szacie grobowej, w tem odzieniu galernika, które będzie ją okrywać przez cały rok! Cały rok! Przez rok ma pozostać uwięzioną w tej czerni, bezczynną, pokonaną! Przez rok będzie czuć, jak starzeje się dzień za dniem, godzina za godziną, minuta za minutą, pod tym futerałem z krepy! Co się z niej stanie w ciągu roku, jeśli jej biedne chore ciało będzie się bezustannie udręczać cierpieniem duszy?
Myśl ta stale jej towarzyszyła, psując wszystko, co mogłoby być przyjemnością, w ból przemieniając każdą radość, nie pozwalając zażyć żadnej rozrywki, żadnego zadowolenia ni zabawy. Ustawicznie zmagała się z pragnieniem rozpaczliwem zrzucenia z siebie tego miażdżącego ją brzemienia, gdyż bez tej udręki potwornej mogłaby jeszcze być szczęśliwą, zdrową, pełną życia! Wszak dusza jej tak jest żywa i świeża, serce
Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/270
Ta strona została przepisana.