Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/282

Ta strona została przepisana.

— Cudowny artysta! zawtórowała księżna.
A Bertin wychyliwszy się nieco, z rozdrażnieniem i wzgardą przyglądał się oklaskiwanemu aktorowi, jak kołysząc się z lekka, z nogą naprzód wysuniętą, i ręką na biodrze, w pozie wyuczonej teatralnego herosa, wysuwał się za kulisy.
Zaczęto o nim mówić. Jego powodzenie światowe równało się sławie artysty. Jak zwycięzca przeszedł wszystkie stolice, wśród bezgranicznych zachwytów kobiet, które wiedząc z góry o jego nieprzepartym uroku, dostawały bicia serca, gdy ukazywał się na scenie. Mówiono zresztą, że niewiele sobie robił z tej ekstazy miłosnej, poprzestając na triumfach artystycznych. Musadieu ze względu na Anetkę, w sposób bardzo oględny opowiadał o przygodach pięknego śpiewaka, a księżna podniecona, rozumiała i uznawała wszystkie te szaleństwa, jakie mógł spowodować, tak się jej wydał czarującym, eleganckim, dystyngowanym i artystą zupełnie wyjątkowym. Śmiejąc się, zakończyła:
— Bo i jakże oprzeć się takiemu głosowi?
Olivier spochmurniał, i gorycz zalała mu duszę. Nie rozumiał istotnie, jak można się zachwycać kabotynem, tą ustawiczną maską, udającą wszystkie typy ludzkie, nie będąc żadnym, tem złudnem uosobieniem wszystkich postaci wyśnionych, uszminkowanym manekinem nocnym, co wieczora żyjącym inną rolą narzuconą.
— Bo pan zazdrosny rzekła księżna. — Wy