— Jakie cudne! Kto je też mógł przysłać?
— Hrabina odparła:
— Niewątpliwie Bertin.
Od chwili jego odejścia, ciągle o nim myślała. Wydał się jej tak ponurym, tragicznym, widziała tak jasno jego nieszczęście bez wyjścia, odczuwała tak boleśnie cios, który i w nią ugodził, kochała go tak bardzo, tak tkliwie, tak głęboko, że serce jej się ściskało pod brzemieniem przeczuć smutnych.
W trzech bukietach były istotnie trzy bilety malarza. Zaadresował je ołówkiem do księżnej, hrabiny i Anetki.
Księżna spytała:
— Czy może chory ten wasz przyjaciel? Wczoraj wyglądał bardzo mizernie.
A hrabina odparła:
— Tak, niepokoi mnie trochę swym wyglądem, jakkolwiek się nie uskarża.
Hrabia zaś dodał:
— Och! starzeje się poprostu, jak i my. W ostatnich czasach postępuje to nawet u niego bardzo szybko. Sądzę zresztą, że u starych kawalerów dokonywa się to zawsze tak raptownie. Tak to jakoś nagle na nich spada. Istotnie, zmienił się bardzo.
Hrabina westchnęła:
— Ach tak!
Farandal przestał nagle szeptać z Anetką i rzekł:
— W porannym „Figarze“ był artykuł bardzo dla niego nieprzyjemny.
Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/300
Ta strona została przepisana.