Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/31

Ta strona została przepisana.

— Bo potrzeba mi błysku radosnego w oczach, a dotąd go u pani nie widziałem.
— To niech się pan stara wciągnąć mnie w ożywioną rozmowę bardzo to lubię.
— Pani wesoła?
— Bardzo.
— Więc rozmawiajmy.
Powiedział to tonem całkiem poważnym, poczem zabierając się znów do malowania, dotykał rozmaitych kwestyj, szukając niejako punktu stycznego. Zaczęli wzajem wymieniać swe sądy o wspólnych znajomych, następnie mówili o sobie, co bywa zwykle najprzyjemniejszym i najbardziej zajmującym przedmiotem konwersacji. Następnego dnia atmosfera była już mniej sztywna, a Bertin widząc, że się podoba i jest interesującym, zaczął z właściwym mu polotem i fantazją opowiadać rozmaite szczegóły ze swego życia artysty.
Przyzwyczajona do wymuszoności literatów salonowych, była zdumiona tą werwą trochę zawadjacką, wypowiadającą się bez obsłonek, z lekką przymieszką ironji, i rychło wpadła w ten sam ton, wykazując przytem wdzięk subtelny i śmiałość słowa.
W ciągu tygodnia podbiła go i oczarowała swym dobrym humorem, szczerością i prostotą. Najzupełniej zapomniał o swych uprzedzeniach do kobiet z towarzystwa i gotów był twierdzić, że one wyłącznie posiadają wdzięk i powab. Stojąc przed płótnem i malując, raz po raz podchodził i cofał się ruchem zręcznego szermierza, nie przerywając swobodnej rozmowy, jak