Usiłował odwrócić głowę na poduszce, by na nią spojrzeć i raz jeszcze powtórzył:
— Spal je szybko.
Wówczas nabrała obydwie garście i przez chwilę zatrzymała w rękach. Wydały się jej czemś ciężkiem, bolesnem, żywem i umarłem zarazem, tyle w nich było rzeczy różnorodnych w tej chwili, rzeczy dokonanych, tak słodkich, przeżytych, przemarzonych. Trzyma w ręku duszę swej duszy, serce swego serca, kwintesencję swej miłości; a oto jawi się wspomnienie owego upojenia ekstazy, w jakiej kreśliła te listy, obłędne pragnieniem życia, ubóstwiania kogoś, wypowiedzenia tego.
Olivier powtórzył:
— Any, spal je, spal.
Tymsamym gestem, oburącz, rzuciła na komin obydwie garście papierów, które rozleciały się, spadając na drwa. Następnie wyjęła dalsze z szufladki i rzuciła na nie, potem znów dalsze, szybko się schylając i prostując, by co prędzej skończyć tę robotę okrutną.
Gdy kominek był już pełny, a szufladka pusta, przystanęła, czekając, patrząc, jak płomień niemal zduszony masą papierów, liże brzegi tego stosu kopert. Obejmował je po bokach, obgryzał, ześlizgiwał się po powierzchni, przygasał, ponownie się na nie rzucał i rozpalał. Niebawem wokół białej piramidy utworzył się krąg płomienia, zalewającego pokój czerwoną jasnością; a jasność ta oświetlając stojącą ko-
Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/318
Ta strona została przepisana.