na domy, na przechodniów i jadących, na omnibusy, źrenicą pustą, niewidomą; nie myślała też o niczem, jak gdyby sobie była wyznaczyła czas, wypoczynek, zanim ośmieli się myśleć o tem, co zaszło.
Następnie, mając umysł żywy i nie tchórzliwy, powiedziała sobie: „Jestem kobietą straconą“. I przez kilka chwil następnych trwała jeszcze w tem wzburzeniu, świadoma nieszczęścia nieodwołalnego, zdumiona i przerażona, jak człowiek, który spadłszy z dachu, nie porusza się jeszcze, odgadując, że złamał nogi, a nie chcąc się o tem przekonać.
Jednakowoż zamiast szaleć z bólu, którego ataku się spodziewała i obawiała, serce jej z całej tej katastrofy wyszło ciche i spokojne; mimo wstrząśnienia, jakiego doznała jej dusza, biło powoli, regularnie, zdając się nie brać udziału w rozterce ducha.
Głośno, jakby sobie chciała wbić w pamięć i uprzytomnić, powtarzała: „Oto jestem kobietą zgubioną“. Ale żadne echo cierpienia nie odpowiadało tej skardze jej sumienia.
Przez pewien czas poddawała się kołysaniu miarowemu powozu, odwlekając rozważania nad sytuacją tak okrutną. Nie, wcale jakoś nie cierpi. Obawia się tylko myśleć, oto wszystko; obawia się wiedzieć, rozumieć, zastanowić; natomiast w głębi tej istoty mrocznej i niezgłębionej, stwarzającej w nas walkę ustawiczną skłonności i popędów, zdaje się jakoby uczuwać spokój wręcz nieprawdopodobny.
Po jakiej pół godzinie tego spokoju dziwnego,
Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/45
Ta strona została przepisana.