jedynie na cerze, włosach, a przedewszystkiem oczach, zupełnie takich samych, o czarnych plamkach, niby drobniuchne kropelki atramentu na błękitnym irysie. Z chwilą jednak, gdy młoda dziewczyna się rozwinie, podobieństwo to zatrze się całkowicie.
Natomiast księżna i Olivier Bertin twierdzili, że podobieństwo jest uderzające i jedynie różnica wieku wytwarza pewne odcienie.
Malarz zauważył:
— Ależ ona się zmieniła w ciągu ostatnich trzech lat. Nie byłbym jej poznał i nie śmiałbym ją już tykać.
Hrabina się zaśmiała.
Jeszcze czego! Chciałabym widzieć, by pan Anetkę tytułował „panią“.
Młoda dziewczyna, której przyszłe zawadjactwo czaiło się pod skromną minką, odparła:
— To ja nie śmiałabym teraz tykać pana Bertin.
Matka się uśmiechnęła.
— Możesz zachować formę dotychczasową, pozwalam ci. Szybko zresztą odnowicie znajomość.
Anetka potrząsnęła głową.
— Nie, nie. Toby mnie krępowało.
Księżna uścisnąwszy dziewczynę, oglądała ją badawczem okiem znawczyni zainteresowanej.
— No, maleńka, spójrz mi w oczy. Tak, zupełnie spojrzenie matki; będziesz wcale niczego, gdy się trochę rozwiniesz. Trzeba trochę przytyć, niewiele, ale troszeczkę, bo teraz jesteś chudziakiem.
Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/71
Ta strona została przepisana.