jakby chciał powiedzieć: „Patrzcie, już dowcipna, będzie wcale niczego“.
Chłodny podmuch wiatru, przychodzący z bardzo daleka, musnął pola, zaledwie przebudzone do życia wiosennego; i cały lasek zadrżał, ten lasek kokieteryjny, rozpieszczony, lasek światowców.
Przez kilka sekund dreszczyk ten wprawiał w drżenie wątłe listkowie drzew i okrycia na ramionach damm. Wszystkie kobiety, ruchem niemal tymsamym, podciągnęły je na ramiona i szyję, a konie podniecone tym chłodnym powiewem, jakby lekkiem uderzeniem bicza, przyspieszyły biegu.
Wśród srebrnego podźwięku łańcuszków munsztukowych pojazdy zawracały ku miastu, oświetlone skośnemi promieniami zachodu słońca.
— Pan teraz do domu? zagadnęła hrabina, znająca dobrze przyzwyczajenia malarza.
— Nie; pójdę do klubu.
— To pana odwieziemy po drodze?
— Chętnie skorzystam.
— A kiedy zostaniemy wraz z księżną zaproszone na śniadanie?
— Proszę wymienić najbliższy wolny dzień.
Ten uprzywilejowany malarz paryżanek, w kole swych wielbicieli znany jako „Watteau realistyczny“, przez potwarców zaś przezwany „fotografem sukien i płaszczy“, od czasu do czasu zapraszał piękne damy, których rysy utrwalał na płótnie, a także inne, znane
Strona:PL G de Maupassant Silna jak śmierć.djvu/98
Ta strona została przepisana.