sunków z Niemcami, i zająwszy dawne miejsce przy kominku, kazał sobie podać nową szklanicę piwa.
Trzej panowie wyszli, a ordynans zaprowadził ich do najładniejszego pokoju oberży, gdzie przyjął ich oficer. Rozparty w fotelu, nogi opierając na kominku, palił długą fajkę porcelanową, przybrany w jaskrawy szlafrok, który zabrał prawdopodobnie z opuszczonego domu jakiegoś obywatela, nie odznaczającego się gustem zbyt wybrednym. Nie ruszył się, gdy weszli, nie skłonił się, nawet nie spojrzał na nich. Wspaniały przykład brutalności, właściwej zwycięzkim żołdakom.
Po upływie kilku minut spytał wreszcie:
— Czego panowie chcecie?
Hrabia zabrał głos: — Panie, chcemy wyjechać.
— Nie.
— Czy wolno mi spytać dlaczego?
— Bo nie chcę.
— Śmiem najuprzejmiej zwrócić uwagę, że pański główno-dowodzący jenerał pozwolił nam wyjechać do Dieppe; a sądzę, że nie uczyniliśmy nic takiego, co mogłoby spowodować zakaz tak surowy.
— Nie chcę... oto wszystko... Panowie mogą już odejść.
Wszyscy trzej skłonili się i wyszli.
Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/74
Ta strona została skorygowana.