tak silne było rozdrażnienie. Obiad spożyto w milczeniu i wszyscy poszli na spoczynek, pragnąc czas zabić snem.
Nazajutrz rano znów się zeszli w kuchni. Mieli twarze znużone i rozpacz w sercu. Panie zaledwie się już raczyły odzywać do Gałki łojowej.
Dzwony ozwały się w pobliżu. W kościele odbywał się chrzest. Grubaska miała dziecko, które się wychowywało u wieśniaków w Yvetot. Nie widywała go ani raz w roku i wcale o niem nie myślała; w tej chwili jednak myśl o niemowlęciu, które właśnie chrzczono, rozbudziła w jej sercu nagłą czułość dla własnego dziecka. Postanowiła pójść do kościoła i przyjrzeć się świętej ceremonii.
Zaledwie wyszła, wszyscy spojrzeli na siebie i bliżej przysunęli krzesła, czując, że nareszcie trzeba coś postanowić. Loiseau miał natchnienie: gdyby tak poradzić oficerowi, by zatrzymał Gałkę łojową, a im pozwolił wyjechać?
Pan Follenvie podjął się poselstwa, lecz bardzo rychło powrócił. Niemiec, znając ludzką naturę, pokazał mu drzwi, zapewniając, że wszyscy pozostaną w Tôtes, dopóki życzenie jego nie zostanie spełnione.
W tej chwili paní Loiseau, odsłaniając brualną swą naturę, zawołała:
— Przecież nie możemy tu umrzeć na uwiąd starczy. Skoro to już zawodem tej ladacznicy
Strona:PL G de Maupassant Widma wojny.djvu/81
Ta strona została skorygowana.