Strona:PL Gałuszka Biesiada kameleonów.pdf/116

Ta strona została przepisana.
ŁZY MILCZENIA

Mrok — w pokoju się kładą
jakieś światłocienie —
za oknem gaśnie dzień — —
Naprzeciwko mnie usiadło milczenie — —
Słyszę przez drzwi: ktoś gromką kaskadą
kroków przez schody zbiegł,
przeszedł sień —

Cisza — za oknem prószy śnieg:
ogromne płaty lecą wdół —
wiater je w taniec wirowych kół
porwał i żenie
mroczną ulicą — —

Naprzeciw usiadło milczenie — —
Zwróciło ku mnie szare lico,
wlepiło we mnie źrenice,
jakby chciało z mej duszy
wydrzeć najgłębszą tajemnicę — —
Siedzi cicho, ani się nie ruszy,
ani drgnie powieką,
patrzy — — chwile się dłużą i wleką
rok — dwa — całe wieki — —

Zmrużam powieki —
nie mogę wytrzymać wejrzenia
źrenice jego się żarzą
wśród cienia,
jak oczy hypnotyzera — —
Przysuwa się szarą twarzą,
nad stołem się rozpiera
i patrzy swemi ślepiami
do mego wnętrza — —