Strona:PL Gałuszka Biesiada kameleonów.pdf/120

Ta strona została przepisana.
NAD RUMOWISKIEM WIEKÓW

Na krużganku, skąd króle rycerne patrzały
na płynące u stóp ich wartkie czasu rzeki
stałaś milcząca, cicha, niby anioł biały
nad grobem, gdzie w gruz legły długie, długie wieki — —

Fala życia, jakgdyby już spłynęła tędy — —
Została martwa otchłań łomem namulona,
kędy plączą się dziwne wiekowe legendy,
skąd śmierć i zapomnienie wyciąga ramiona — —

Na zbutwiałych przyciesiach prastarej gontyny
legł posąg Światowida zmurszały, umarły — —
wszechmocny bóg przed wieki — dziś trup jeno siny:
gromowładne mu lice stuleci dżdże starły —

Stał ongiś na polanie w dębów rozhoworze —
gędźbą były mu ciche złotych pszczół chorały —
miodne plastry mu nieśli witeżne wielmoże
i święte przed nim ognie kapłańskie pełgały — —

Legł w gruzach, mchem zarosły, zelżony i ślepy,
zwalony na strzaskane łzawice i urny,
na kryjące popioły gliniane czerepy —
legł, jak bóg zapomniany ponury i chmurny — —

Na węgłach gontyn stanął chram nowemu bogu,
krzyż nad nim złoty błysnął u wieżyc pod chmurą — —
Światowid legł, by stopień kamienny u progu
poprzed mroczną świątynią, sklepioną ponuro — —

Runęły niebosiężne, strzeliste wieżyce,
kamienne łomy krzyża dźwigają się z darni —
pod gruzami znów drzemią nowe tajemnice,
których strzegą puszczyki, stróżowie cmentarni — —