Strona:PL Gałuszka Biesiada kameleonów.pdf/135

Ta strona została przepisana.

rozpala olbrzymiemi
ślepiami — — mija: czarny kadłub — sylwety —
czapki — mundury — srebrne epolety —
dźwięk rozmowy — słowa
stłumione w mgle — szum kół — —
Cicho — — znów syczy lampa gazowa — —

Mijam kawiarnię:
rojno i gwarnie
tam wewnątrz — w suficie
lampy ogromne — wdół
leją się światła strugi
na ludzkie mrowie — na gwar —
na nudę — na to codzienne życie — —

W samotne Planty wchodzę — —
ziemia wilgotna — kałuże — cień długi
pada przede mnie — — Na drodze
liście wdeptane w błoto —
z drzew je dziś wicher zdarł — —

Idę sam mrokiem i słotą — —
Z konarów drzew krople deszczowe,
nabrzmiałe padają w ziemię głucho — —
W ramiona wtulam głowę — —
Wiatr spadł na drzew wierzchoły
jesienną zawieruchą
i dudni, jak organ
na żałobnej mszy — —
krzak bzu odarty, goły
tuli się do klasztornej ściany — —
Deszcz w świetle lampy mży — —

Pusto — — mrokiem i słotą
w jesiennej mgle
idę — sam nie wiem gdzie — —

O tęsknoto — tęsknoto — —