Strona:PL Gałuszka Biesiada kameleonów.pdf/143

Ta strona została przepisana.
ŚWIĘTO, WIELKIE ŚWIĘTO

Święto, wielkie święto — wielkanocne święto!
Wieczór — — w ulicach pusto — kawiarnie zamknięto — —
Święto, więc ludzie gdzieś się pewnie cieszą — —
(do kin, teatrów popłynęli rzeszą,
by zabić nudę — —)

Nie znoszę kina — — Powracam do siebie — —

Patrzę, jak drzew gałęzie chude
czernią się na jasnem niebie —
nazywam po imieniu gwiazd gromady — —
zmrużonem okiem patrzę w księżyc blady,
co się w połowie za kominem chowa — —

Pusto — — Jakiś inwalida kulą
drewnianą o kamienie stuka —
Jakaś staruszka (zapewne wdowa,
bo ją kiry tulą)
za rękę wiedzie wnuka,
ten się tak śmiesznie koło nóg jej pląta
(ma takie krzywe, niezdarne nożęta)
zapewne senny, zmęczony — —

Dość wcześnie jeszcze — — dopiero dziesiąta :
biją rozgłośnie zegarowe dzwony,
ale naprawdę tak jakoś od święta — —

Wracam powoli — dziś mi się nie spieszy
(w dzień zwyczajny z reguły bardzo prędko chodzę)
Mijają mnie doróżki, tramwaje po drodze —
czasem (lecz bardzo rzadko) dopędza ktoś pieszy,
przechodzi — wolno w mroku ginie — —

Patrzę w okna: światło — tak jasno —
musi im być wesoło! (Zawsze błogosławię
radości życia!)

Sylwetka: panna przy pianinie —
zdaje mi się, że główkę ma jasną —