Strona:PL Gałuszka Cienie orłów.pdf/62

Ta strona została uwierzytelniona.

W GODZINĘ ODEJŚCIA


Przyjdziecie pewnie do mnie w godzinę odejścia,
jak starzy przyjaciele pożegnać się ze mną.
Nie wiem, czy was obejmie pokoiku sześcian,
ale ja was obejmę źrenicą płomienną.

Przyjdziecie z dalekości, z niepomiernej dali,
gdzieś, kiedyś wzięte w serce mdłe ułomki świata —
z fali, co w wieczność przeszła, z niepowrotnej fali
wrócicie i staniecie wokół mnie na czatach.

Przyjdziesz ty, zaśnieżony zaułku ulicy
z tyrolskiego miasteczka z czasów wielkiej wojny,
któryś mżył przy latarni w mych wilgnych źrenicach
w cichą noc wigilijną w śniegu płatkach rojnych.

I ty, biała alejo, hen z Litwy dalekiej,
która sypałaś złoto z swych długich warkoczy
na czar mrącego świata, na moje powieki,
na serce, które jak czerw ból i smutek toczył.

I wy, srebrne ścierniska z równi Nowotarskiej,
pod fioletem Tatr świerszczów grające kapelą —
i ty, bryło granitu z śladem brózd, nawarstwień,
owinięta w wichr halny, w chmur i śnieżyc przelot.

Wy: drzewa, dróg zakręty i brzegi strumieni,
wśród których krąży pamięć i cicha tęsknota,
przyjdziecie wszystkie do mnie z dalekiej przestrzeni,
gdziem jeno sercem w ziemskiem wędrowaniu dotarł.