Tosia. E! co tam, już się stało, klamka zapadła.
Julia. Od ołtarza się ludzie rozchodzą.
Mania. Jaka cudna suknia z patką ztyłu. Tylko zdaje mi się, że w pasie trochę za szeroka, na mnie przynajmniej byłaby ogromna.
Lili. Naturalnie, nie każdy jest taki cienki w pasie jak ty!...
Józia. Tylko patrzeć jak się kiedy przetniesz na dwie połowy i będą cię musieli sklejać klajstrem od porcelany.
Mania. Bóg wie co wygadujecie... o — niech każda się przekona, czy ja mam ściśnięty gorset, no!
Lili. Daj pokój, małoś nie zemdlała w karecie!! (inne panienki oglądają suknię).
Frania. To ładna taka forma princesse, te dodaje powagi!...
Józia. Będziesz w tej sukni wyglądała jak kaczka!...
Panienki. O!...
Józia. Cóż o! Czy ja to się niby nie znam na modzie? jak kaczka powiadam i tyle.
Julia. Ja inaczej byłabym się na ślub ubrała. Ciemno, poważnie, bo niby czego się znowu tak cieszyć — małżeństwo to nie zabawa, to cała serya przykrości, chorób, kłótni, zdrad, Bóg wie czego!...