Strona:PL Gabriela Zapolska - Żabusia. Dziewiczy wieczór.djvu/128

Ta strona została uwierzytelniona.

robioną a talię taką, żeby bransoletką się opasać.

Józia. Kłaniam uniżenie; ładniebym w takiem towarzystwie wyglądała.

Mania. A widzicie, śmiejecie się ze mnie!...

Julia. Idź! idź! to było przed stu laty, teraz rozkrępowali kobiety z powijaków.

Babunia. No tańczmy, panienki!...

Panienki. Pani z nami?...

Babunia. Naturalnie. Janko, ty będziesz tańczyć ze mną.

Janka (zmieszana). Ja?...

Babunia. Ty — ja ci każę; tańczymy.

(Zaczynają).

Wisia (na przodzie sceny siada na fotelu sama). Tyle się wina napiłam, że mi się w głowie kręci!...

Mysia. I mnie też (włazi także na fotel, razem śpią).

Tosia (do matki). Każesz mi zapomnieć mamo?...

Matka. Mnie się zdaje, że babcia ma słuszność.

Babunia (do Janki surowo. Tańcząc gdy dojdzie na przód sceny). Ty co! nie tylko zapomniałaś o godności dziewiczej wdając się w miłostki z Władkiem, ale chciałaś jeszcze zerwać małżeństwo Tosi — jesteś złą dziewczyną. Ja cię podejrzewałam i radziłam dać spokój — nie usłuchałaś i teraz kto wie, może