Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/011

Ta strona została uwierzytelniona.

wiek miała na chrzcie św. imię Zofii, nazywała „Żabusią“. Często siadywała na dywanie i bawiła się z córką, przyczem następowała zwykle kłótnia o zabawki, które matka z córką wydzierały sobie wzajemnie...
Mąż, dobry, poczciwy filister, urzędnik w jakiemś towarzystwie asekuracyjnem, pokręcał wąsa i uśmiechał się z zadowoleniem.
— Dziecinna! ach! jaka dziecinna ta moja Żabusia!
Ona, z krzykiem zrywała się z ziemi, siadała na kolanach męża i rozpoczynała śpiewać...

Jechał pan
Za nim chłop
A za nimi żydóweczki
Pogubiły patyneczki...

Śpiewając, wyciągała z mężowskich kieszeni pieniądze i z powagą dawała mu dziesięć groszy.
— Masz, Raku, na czarną kawę!...
Resztę pieniędzy chowała do tualetki.