Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/015

Ta strona została uwierzytelniona.

Miewała jednak chwile, w których przychodziły jej na myśl poważniejsze refleksye.
Naprzykład po przeczytaniu „Pani Bovary“ — zamknąwszy książkę, usiadła u nóg męża.
W ręku trzymała kawałek newchatelu, lecz nie gryzła go, ale pogrążyła się w zadumie.
Mąż, czytając „Kuryera“, nie przerywał ciszy.
— Wiesz, Raku — wyrzekła nareszcie — ta kobieta to zdradzała męża... niegodziwa, prawda?
— Hm — odparł zagadnięty — jeżeli mąż był niedołęga...
Lecz nie mógł dokończyć.
Żabusia porwała się nagle jak szalona.
— To nie upoważnia! — wołała — i ty, Raku, jesteś niedołęgą a przecież cię nie zdradzam!...
— O — protestował mąż.
— Niema... o! — upiec na rożnie taką kobietę... nic ją nie usprawiedliwia!... to potworne!... w dodatku pani Bovary