Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/023

Ta strona została uwierzytelniona.

przytem wiele o zimnie i o modlących się ludziach po kościołach.
— Organy pięknie grają, świec masy płoną a Żabusia siedziała w kąciku a potem na spacer pięknie poszła...
Zrzuciła żakiecik i przygładziła rozrzucone włosy.
— Herbatki! prędzej — wołał ojciec.
— Ja naleję!... — dodawała matka — biedactwo przeziębło, gotowa zachorować...
Ale Żabusia siedziała już na kolanach męża i śpiewała:

Jechał pan
Za nim chłop...

Nabuchodonozor uszczęśliwiony, opierał swą główkę o suknię, patrząc w oczy matki, w której gasły kolejno zmysłowe ogniki.
— Masz dziesięć groszy — wołała Żabusia, dając mężowi monetę — idź, zabaw się ty teraz... biedny... Raku!