Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/028

Ta strona została uwierzytelniona.

stare wino, surowe mięso... ba! nawet wyjazd do Krynicy... ale lekarzowi łatwo mówić. Zkądże ona wziąśćby mogła na takie zbytkowne rzeczy, ona, której koteczek z najwyższą trudnością zaledwie jest w stanie tę skromną kwotę co pierwszego, na utrzymanie domu wręczyć?...
A potem, gdy zabraknie... a! niech Bóg zachowa! koteczek nie doda ani grosza, choćby głodem zamrzeć przyszło. Pójdzie na spacer bez obiadu, bez herbaty a nie doda nic, nawet z przyszłego miesiąca nie zaawansuje paru rubli...
Zapewne nie może.
Ona mu tego za złe niema. O! gdzieżby znowu. Gdyby miał, toby dał... Koteczek ma przecież anielskie serce... Niedawno kupił jej skórzaną broszeczkę za dwa złote; kiedyś znów pozwolił jej... natrzeć włosy wodą ateńską.
O! gdyby on miał, dodałby jej nieraz do miesięcznej pensyi... raz nawet dał jej na to — słowo honoru, choć ona bynajmniej nie żądała takiego dowodu, ona wierzy mu we wszystkiem.