Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/042

Ta strona została uwierzytelniona.

Byleby nie zachorował z tego braku apetytu... jutro trzeba upiec parę kurczątek i zrobić trochę sałaty...
Ostatni rubel wprawdzie wyszedł, ale Józia ma jeszcze dwa pierścioneczki z pozostałych po rodzicach drobiazgów.
Zastawi je u znajomej fanciarki i dociągnie w ten sposób do końca miesiąca.
Mój Boże!... ile tam już rzeczy Józi spoczywa u tej fanciarki!... i srebrne łyżeczki, i bransoletki po matce, i medalion z perełką, ba nawet medal od chrztu i srebrna maluchna portmonetka, złoty zegarek! łańcuszek! wszystko! Wszystko wyniosła tak wieczorami, gdyż mąż wyszedł z domu „przejść się trochę“ — jak mówił a wracał późno w noc, gwiżdżąc i śpiewając jakieś nieznane Józi piosenki.
Z początku przykro jej było rozstawać się z temi drobiazgami, później oswoiła się z tą myślą.
— Wszak to dla... koteczka.
Kochała go bardzo, bardzo, miłością schorowanej i zamkniętej w domu kobiety. Gdy słyszała jego kroki na schodach,