Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/093

Ta strona została uwierzytelniona.

W domu był postrachem matki i sióstr, dwóch młodych dziewczynek słodkich i nieśmiałych, tulących się do kątów, gdy Kundel — podczas nieobecności ojca — zjawiał się w salonie lub jadalni. Matka sama podnosiła ku niemu błagalnie oczy, w których nierzadko przewijała się łza..
Lecz Kundel urągał wszystkiemu. Mówił że jest „wyższy nad świat cały“ i rozwalając się na kanapie przetrawiał, ziewając, resztę nocnych pochulanek i pochłoniętego piwa. Zrodzony z rodziców szczytnie „bürgerskich“ — według jego słów własnych, niewiadomo zkąd rozwinął w sobie naturę nocnego włóczęgi i junakieryę bursza. Całe dnie włóczył się w przydeptanych pantoflach po czyściuchnych pokojach, wytrząsając popiół z fajki na dywany lub fotele. Gdy mu ktokolwiek zrobił jaką uwagę, odpowiadał chrapliwym głosem:
— Odsuń się, bo cię psom oddam na pożarcie a krwią twoją drzwi mego przedpokoju pomalować każę!
Miał lat dwadzieścia i skończył dwie klasy. Nie było siły ludzkiej, któraby go