Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

spoglądał na nie, jakby ze smutkiem i sącząc z kufla resztki piwa, bełkotał:

I uniesioną suknię wpół rozmyślnie szasta,
Ukazując światu brudnych pończoch parę...

Zwykle Dyńdzio kochał którąkolwiek z tych dziewczyn, kochał po swojemu, tyranizując i maltretując bez litości. Gdy przyszła kolej na Resię, Kundel odmienił swój system postępowania. Resia przypadła mu do gustu i cygańska natura kobiety zlała się wybornie z brutalnem usposobieniem chłopca. Podbita jego trywialną a chwilami znów sentymentalną namiętnością, Resia zachwycała się Dyńdziem i dozwalała mu na wszelkie wybryki.
Były chwile, w których Kundel nazywał Resię „nikczemną żydówką“ — po to, aby po kwadransie nadawać jej miano Fryny i wycinać z jej wykoszlawionych bucików greckie sandały. Poczem mówił jej wiele o potrzebie kształcenia umysłu i obiecywał dać jej nauczyciela angielskiego, gimnastyki i gry na cytrze. Najczęściej następowała później mała nauczka