Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

lero azjatycka, nie będziesz mieć tu dywanów... dzieł sztuki i twego samowara bydlęcego na szafie!...
Resia spojrzała na Dyńdzia z niedowierzaniem.
— Dyabeł wie czy to będzie, a tymczasem możebyś jutro mi coś przysłał do zjedzenia, bo ta musztarda już mi łokciem wyłazi!...
— Cicho, córo Izraela! jutro ci przyślę trzy funty mydła, bo ojciec mi kredę na mydło otwiera. Pojutrze u nas goście, więc powiadają, że się umyć trzeba...
Resia przysunęła się do krzesła Dyńdzia, nie wstając z klęczek.
— Ty i tak ładny, Kundlu! — wyrzekła, mrużąc oczy i przeginając się jak kotka.
— To się wie! — odparł Kundel, wyciągając swe brudne ręce i kładąc je na wspaniałych ramionach klęczącej u stóp jego żydówki.

∗             ∗