szul z poczwórnemi gorsami. Lecz zdziwienie całego domu dobiegło szczytu, gdy Dyńdzio zażądał fularowych chustek do nosa, szkockich skarpetek, „Encyklopedyi“ Orgelbranda i pasty do zębów. Czemprędzej udzielono mu żądanych przedmiotów i Kundel ostentacyjnie wycierał teraz nos w olbrzymie kolorowe fulary, które zawsze wyglądały mu ze wszystkich kieszeni ubrania.
Skarpetki nosił także — wprawdzie w kieszeni, ale był to już stanowczy zwrot ku lepszemu, i gdy pociąg ruszył, ojciec wychylił się raz jeszcze, aby spojrzeć na Kundla stojącego przykładnie na peronie pomiędzy posługaczami i urzędnikami kolejowymi.
— Stoi a nawet zdjął kapelusz i ku nam powiewa!... O!... teraz, wyciągnął chustkę i ciągle macha!... — mówił biedny ojciec do cisnącej się gromadki, — doprawdy, wygląda jak porządny człowiek.
Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/110
Ta strona została uwierzytelniona.