Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/116

Ta strona została uwierzytelniona.

Zbytkowne wydanie „Pana Tadeusza“ poszło dla braku miejsca pod szafę. Ten sam los spotkał wyborną kopię z Ary Scheffera i śliczną broń gallo-romańską.
Wreszcie na łóżko Resi, rzucono poduszki oszyte cienką, nicianą koronką i na ciemnem z brudu prześcieradle rozłożono atłasową pąsową kołdrę — jeszcze wyprawną matczyną.
Wreszcie Kundel zatarł ręce i czując się znużony, zasiadł z nogami na sofce, znacząc ślady błota na twarzy Pallady.
— Masz... coś chciała — wyrzekł dobywając z kieszeni fajkę i zapalając ją ze smakiem.
A Resia, leżąc na ziemi, z włosami rozczochranemi, z policzkami rozpalonemi tarzała się wśród makat, dotykając co chwila ręką samowaru i żydowskiego świecznika, który o mało ją nie wprawił w szaleństwo.